wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 2

***

-Pośpiesz się zaraz się spóźnię-powiedział już lekko poirytowany piłkarz, ciągnąc za rękę małą dziewczynkę.
-Nie ciąg mnie tak, szybciej już nie mogę- powiedziała wyrywając mu rękę.
Alexis słysząc to wziął ją na ręce i pobiegł w kierunku szatni, zaraz przed nią zatrzymał się.
-Zamknij oczy i nie podglądaj- powiedział a dziewczynka zrobiła co kazał.
Otworzył drzwi do szatni, gdzie większość piłkarzy była już gotowa to treningu i szybko podszedł do swojego miejsca.
-Alexis kto to jest?- zapytał jeden z jego zaciekawionych kolegów.
-Jestem dziewczynką nie widać?- zapytała z przekąsem Alex a piłkarze na chwile zdębieli.
-Ma charakterek już ją lubię- powiedział Pique i podszedł do dziewczynki, która dalej trzymała rączki na oczkach.
-Jak masz na imię?- zapytał
-Alex- powiedziała uśmiechając się.
-Fajnie, a ja jestem Gerard jak chcesz możesz mówić wujek a dlaczego jesteś tu z tym palantem?- powiedział i ręką pokazał na Alexisa.
-Gerard nie ucz jej takich słów- powiedział Carles.
-Sory.
-To mój tata- odparła dziewczynka a wszystkie spojrzenia pobiegły w stronę Alexisa wiążącego już buty.
-Alexis, od kiedy ty masz dziecko?
-Od jakiś 2 godzin, opowiem wam wszystko po treningu, nie miałem jej z kim zostawić.
-A Laia?- zapytał Messi.
-Powiedziała, że nie będzie bawić się w niańkę. Możesz już otworzyć oczy.
-Dobra idziemy ?-zapytał Gerard i wziął na "barana" Alex.
-Super!!!

***

-No nareszcie ile mam na was czekać?- zapytam Martino a widząc kogo Pique niesie na plecach dodał- Gerard, od kiedy ty masz córkę i czemu jest na treningu?
-To nie moje dziecko tylko jego- ręką wskazał na Alexisa a Alex wyślizgnęła mu się z rąk i już miała spaść na ziemie, ale w ostatniej chwili chwycił ją Leo.
-Czyś ty oszalał chcesz mi dziecko zabić? -zaczął krzyczeć Alexis.
-Sory wyślizgnęła mi się.
-Palant.
-Ej spokój mówiłem już coś o takich słowach przy dziecku- powiedział groźnie Carles.
-Nic Ci nie jest?- zapytał Leo, patrząc z troską na dziewczynkę i powoli odstawił ją na ziemie.
-Nie, dzień dobry jestem Alex a pan jak ma na imię?- zapytała wyciągając rękę w stronę trenera.
Paru piłkarzy widząc tę scenę parsknęło śmiechem.
-Jestem Gerardo, idź się pobawić z piłkarzami a ja porozmawiam z tatą dobrze?
-Jasne- powiedziała i pobiegła w stronę Leo.
-Alexis wiesz, że przyprowadzanie dzieci na trening jest zabronione a po drugie, od kiedy ty masz córkę.
-Od jakiś 2 godzin. Ona przyszła do mnie do domu z listem od matki, że mam się nią zająć przez miesiąc. Przecież nie mogę jej samej zostawić w domu.
-Gdybym jej nie widział kazałbym zrobić Ci test na ojcostwo, ale po was widać, że jest twoją córką jest prawie identyczna. Dziś niech zostanie, ale jutro znajdź jej opiekunkę.
-Dobrze.

Trener widząc Alex bawiącą się z piłkarzami uśmiechnął się, szczerze mówiąc on też ją polubił, jak każdy przebywający na murawie.

***

Alex cały trening chodziła za Martino i krzyczała na piłkarzy, cały sztab trenerski miał wielki ubaw. Wszyscy ją polubili, jej po prostu nie dało się nie lubić, miała to coś w sobie, że chociaż mając 5 lat potrafiła dogadać się ze wszystkimi.

Zaraz po treningu w szatni nikt się nie przebierał, lecz każdy czekał na wyjaśnienia od Alexisa.
Opowiedział im o wszystkim ze szczegółami.
-Jak chcesz to na czas jutrzejszego treningu możesz ją przywieść do nas Valeria na pewno będzie się cieszyć- powiedział Andres.
-Dzięki ratujesz mi życie, a zaraz zacznę szukać jakiejś opiekunki.
-A kim jest Valeria?- zapytała zaciekawiona Alex.
-To moja córka, chcesz jutro do nas przyjechać i pobawić się z nią?
-Tak!

-Dobra mała zbieraj się, jedziemy do domu. A właśnie co takie dzieci jedzą, ja się na tym nie znam, nigdy w życiu nie miałem dziecka.
-Dawaj jej to, co ty jesz tylko ograniczaj jej słodycze jak coś to dzwoń do mnie.
-Dzięki.

***

No to mamy kolejny rozdział dzisiaj więcej dialogu, uczuć więcej będzie w następnym rozdziale :)

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 1


***

Emily ma już 24 lata co działo się z nią od wyjazdu Alexisa?
Tydzień po rozstaniu dowiedziała się, że jest w ciąży.
Jej rodzice chcieli się pozbyć "problemu" jednak ona się na to nie zgodziła, nie chciała ani aborcji, ani adopcji. Chciała wychować swoje i Alexisa dziecko.
Alexis przez pewien czas pisał do niej, jednak ona nigdy nie odważyła się powiedzieć mu o dziecku, on robił karierę, a dziecko by mu tylko przeszkadzało.
Po roku przestał już w ogóle pisać, Emily kompletnie się załamała, jednak pocieszał ją fakt, że miała przy sobie swoją córeczkę- Alex.
Skończyła studia i gdy tylko zarobiła trochę pieniędzy wraz z dzieckiem wyprowadziła się do Barcelony.
Chciała być choć na chwilę obok niego, zrozumiała, że on już jej nie kocha, ale nie potrafiła o nim zapomnieć.

***

-Alex kochanie podejdź tu na chwilę- zawołała Emily a mała dziewczynka już po chwili była przy niej.
Jej córka była do niej bardzo podobna, jednak miała wiele cech z wyglądu i charakteru po tacie.
Była zawzięta, uparta, czasem pyskata, ale zawsze słuchała mamy.
-Tak mamusiu?- stanęła przed nią z kartkę papieru w ręce.
-Siadaj musimy porozmawiać- dziewczynka wykonała polecenie i wpatrywała się w mamę wielkimi brązowymi oczkami.
-Co się stało?
-Nic, tylko na jakiś czas będziesz musiała przeprowadzić się do taty, bo ja nie mogę się teraz tobą zająć.
-Dobrze mamusiu a wrócisz po mnie?- zapytała smutna.
-Oczywiście, że tak.
-To dla ciebie- wręczyła jej kartkę z rysunkiem serduszka i dwóch postaci i zwierzęcia.
-To ty, ja i piesek- powiedziała dumna.
-Piesek?
-Tak chciałabym mieć pieska, kupisz mi?- zrobiła maślane oczka.
-Teraz nie ale zastanowię się. Chodź pójdziemy się spakować.

***

Stał w pokoju i pakował się na trening jak co rano, z dołu słyszał dźwięk telewizora.
-Alexis kochanie przyjdziesz do mnie nudzę się- usłyszał piskliwy kobiecy głos.
-Nie mam teraz czasu pakuje się.
Usłyszeli dzwonek do drzwi.
-Laia idź otwórz.
-Dobra.

***

-Pamiętaj bądź grzeczna i dzwoń, kiedy chcesz, w torbie masz wszystkie papiery daj je tacie. Kocham Cię.
-Ja ciebie też mamo papa- pomachała jej i ruszyła w stronę wielkiego domu, zadzwoniła na dzwonek i ostatni raz pomachała mamie, która powoli odjechała.
W drzwiach pojawiła się wytapetowana blondynka.
-Czego?
-Jest pan Alexis Sanchez?
-Nie ma teraz czasu żegnam- powiedziała i zamknęła drzwi.
Jednak dziewczynka nie dała za wygraną i znowu zadzwoniła.
-Czy jest pan Alexis Sanchez?- zapytała ponownie.
-Przecież mówie, że nie ma czasu, czego chcesz autografu? To przyjdź na jego trening.
-Chce rozmawiać z panem Alexisem Sanchezem a nie z jego sprzątaczką- powiedziała z chytrym uśmiechem na twarzy.
Twarz kobiety poczerwieniała ze złości i fuknęła.
-Nie jestem jego sprzątaczką.
-A to przepraszam pokojówką.
-Alexis!- krzyknęła już okropnie zdenerwowana.
-Nie można było tak od razu?
-Nie zapominaj się mała smarkulo.
-Co jest?- zapytał piłkarz, pojawiając się w drzwiach. Widząc dziewczynkę przykucnął i zapytał.
-Hej jak masz na imie?
-Alex czy pan to Alexis Sanchez?
-Tak, a o co chodzi?
-Jestem pańską córką- te trzy słowa wprawiły piłkarza w osłupienie.
-Moją córką?- zapytał z niedowierzanie.
-Tak tu mam wszystkie dokumenty-powiedziała i widzą psa pobiegła do niego-piesek- pisnęła i przytuliła czworonoga.
-A czy wiesz, że nie wchodzi się do domu obcych ludzi?- zapytała zaskoczona i wściekła Laila.
-Ale ja jestem u taty.

***

Otworzyłem teczkę nie rozumiejąc za wiele. W środku znajdowały się papiery i koperta z moim imieniem, otworzyłem ją pośpiesznie i zacząłem czytać.

Drogi Alexisie

Tak dawno Cię nie widziałam. Co u ciebie? 

Pewnie jesteś zdziwiony stoi przed tobą dziewczynka.
To Alex, twoja córka, zajmij się nią przez miesiąc, ja teraz nie mogę.
W teczce znajdują się wszystkie papiery. 
Jeśli chcesz testów to zrób je, ale ja i tak wiem, że to twoja córka.


Emily


***

Alexis po przeczytaniu listu zdębiał, spojrzał jeszcze raz na dziewczynkę i przyjrzał jej się. Dopiero teraz zauważył parę cech po mamie, jednak dalej nie potrafił uwierzyć w to, że to on jest ojcem Alex.
Jednak po co Emily miałaby go kłamać? Przecież gdyby chciała alimentów to odezwałaby szybciej, a nie tak nagle po 5 latach.
-Ile masz lat?
-Pięć.
To by się zgadzało nie widział się z Emily od 6 lat, nie wiedząc co robić zadzwonił do menagera.
-Alexis jestem zajęty, co się stało?- zapytał starszy mężczyzna wchodząc do pokoju.
-To- powiedział i ręką pokazał na dziewczynkę rysującą obrazek.
-Kto to jest?- zapytał zaciekawiony.
-Moja córka.
Mężczyzna słysząc to zakrztusił się i zapytał z niedowierzaniem.
-Co?
-To jest moja córka.
-Alexis w coś ty się znowu wpakował, już dość narobiłeś ostatnim razem.
-Ale ja naprawdę nic o niej nie wiedziałem, zjawiła się tutaj niedawno.
-A miała coś ze sobą?
-Tak akt urodzenia i list.
-Pokarz- powiedział lekko wkurzony. Przejrzał dokładnie wszystko i skrzywił się lekko.
-Zrobimy test na ojcostwo- powiedział piłkarz- przecież my nie jesteśmy podobni.
Mówiąc to podszedł do dziewczynki i przyłożył jej twarz do swojej.
-Nie w ogóle- powiedział już wkurzony mężczyzna- i nie będziesz robił testów na ojcostwo, już za dużo skandali narobiłeś, a to byłby kolejny.
Na następnej konferencji powiesz wszystkim, że masz córkę, zrozumiano- powiedział surowym tonem.
-Tak.
-No to ja lecę i uważaj na nią.

Alexis spojrzał na zegarek i oczy mu się powiększyły.
-Cholera mam za 15 minut trening! Laia zajmij się nią przez 2 godziny.
-Nigdy w życiu, nie będę się bawić w żadną niańkę. Zadzwoń jak się z nią uporasz- powiedziała i wyszła.
-No to teraz już mnie trener zabije.

***

Nudziło mi się więc macie pierwszy rozdział, na początku chcę wyjaśnić dwie rzeczy nie wiem kim jest jego manager więc wymyśliłam go sobie, a i co do jego dziewczyny nie zrozumcie mnie źle, muszę z niej zrobić wytapetowaną laskę na potrzeby opowiadania.
Mam nadzieje, że będzie wam się podobać, następny będzie już trochę krótszy.
Chcę was również zaprosić na moje nowe opowiadanie a Marcu Bartrze, gdzie prolog pojawi się na dniach :) 
http://trust-true-love.blogspot.com/

sobota, 19 lipca 2014

Prolog

-Emily!- krzyknął półszeptem i rzucił małym kamykiem w jej okno.
-Alexis?! Co ty tu robisz?
-Chciałem się z tobą zobaczyć.
-Zaczekaj chwile i bądź cicho.
Gdy dziewczyna zniknęła rozejrzał się dookoła, bardzo dobrze znał ten ogródek, wszystkie zakamarki, drzewa. Uwielbiał tu przychodzić a szczególnie dla niej. Kiedyś bawili się razem codziennie, jednak gdy mieli po 10 lat coś się zmieniło. Ich rodzice zakazali się ze sobą spotykać. Jednak jak to dzieci znaleźli sposób, nieopodal ich domów biegł strumień, przy którym jak tylko mogli spędzali godziny, bawiąc się i śmiejąc beztrosko do czasu, gdy ich nie przyłapano.
Teraz mogą się spotykać tylko w nocy, jednak i to nie przeszkodzi ich miłości.

W drzwiach pojawiła się Emily ubrana jedynie w za dużą bluzkę, Alexis uśmiechnął się na ten widok.
-Chodź, ale bądź cicho.
Powoli i bardzo ostrożnie przeszli przez przedpokój i skrzypiące schody, gdy znaleźli się w pokoju dziewczyny odetchnęli głęboko.
Alexis przywarł Emily do ściany i zaczął ją całować, tym razem całował ją zachłannie, chciał się nacieszyć nią przez te ostatnie godziny.
Powoli zdjął jej bluzkę i zaczął zjeżdżać coraz niżej, jego ręce błądziły po nagim ciele dziewczyny, a ta tylko wzdychała, nie potrafiła mu się oprzeć.
Po chwili i on był już nagi.
-Chcesz tego?- zapytał z troską.
-Tak.
Powoli, lecz stanowczo wszedł w nią.

Po parunastu minutach opadli głośnio dysząc na poduszki, zmęczeni, ale szczęśliwi.
Alexis gładził dziewczynę po włosach, cały czas patrząc na nią.
-Kocham Cię- powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Ja ciebie też. Obiecaj mi, że będziesz do mnie pisał.
-Obiecuje, a jak tylko się usamodzielnię przyjadę do ciebie i wezmę Cię stąd.
-Będę tęsknić- powiedziała i przytuliła się do chłopaka, a po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy.
-Nie płacz, nie chce patrzeć jak płaczesz, wszystko będzie dobrze. Emily ja muszę już iść za chwilę będzie już jasno. Kocham Cię i nigdy nie przestanę.
-Ja ciebie też- ostatni raz go przytuliła i patrzyła jak wychodził przez okno i zniknął za żywopłotem.
Opadła na łóżko i już nie powstrzymując łez, pozwoliła im swobodnie spływać.

***
Rozejrzał się po raz ostatni po pokoju i uśmiechnął się do siebie. Będzie mu tego okropnie brakowało, nie chciał stąd wyjeżdżać a tym bardziej zostawiać Emily, ale nie mógł nic poradzić, nie mógł przeciwstawić się woli rodziców, bo nie miał z czego żyć.
Wyszedł przed dom i spojrzał na sąsiedni, w oknie ujrzał swoją kochankę, uśmiechnął się i pomachał do niej.
-Do samochodu! Natychmiast! -usłyszał surowy głos ojca.
Posłusznie wykonał polecenie, a gdy pojazd już ruszył, obejrzał się po raz ostatni na jej dom.

***
Alexisa nie ma już od miesiąca a ja czuje się coraz gorzej, na początku myślałam, że to z tęsknoty, ale teraz mam inne przypuszczenia. Weszłam do łazienki i otworzyłam pudełko, po chwili czekałam na wynik.
Pozytywny. Z niedowierzaniem zrobiłam drugi i trzeci test, wynik ten sam. Jestem w ciąży.
Noszę pod sercem owoc mojej i Alexisa miłości i nikt mi tego nie odbierze.

****

No i ruszam z nowym blogiem, przepraszam, że tak długo czekaliście na prolog, następny rozdział pojawi się po zakończeniu tego bloga: http://faith-is-the-most-important.blogspot.com/
Jeśli chcecie być informowane to zapraszam tutaj: http://nowa-znajomosc.blogspot.com/p/informowani.html
Bardzo proszę was o swoje opinie na temat prologu i do następnego :)