sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 5


***

Alexis po raz kolejny przeglądał kartotekę córki, chciał w niej znaleźć numer do jej matki. Chciał usłyszeć jej głos.
Dopiero teraz spojrzał na datę urodzenia i przeżył szok.
Zerwał się, chwycił za telefon i wybierał numer przyjaciela.
-Andres pomóż!
-Coś ty zaś zrobił?
-Ej! Tym razem nie o to chodzi!- odparł oburzony.
-A o co?- zapytał ze zrezygnowaniem piłkarz.
-Alex ma jutro urodziny! Co ja mam robić?! Co jej kupić? Co przygotować?
-Ej uspokój się, przyjedź z nią do nas, a po treningu obgadamy wszystko.
-Dzięki stary, ratujesz mi życie!
-I to nie po raz pierwszy- dodał starszy i rozłączył się.

-Alex jedziemy!-krzyknął piłkarz.
Po chwili do pokoju weszła mała dziewczynka, ciągnąc za sobą torbę.
-Daj pomogę Ci- odparł widząc jak się męczy.
-Dziękuje.
-Jezu co ty tam masz?!- zapytał, podnosząc ciężką torbę.
-Jak to co?! Lalki, ubranka, kosmetyki moje ubrania, buty.
-Po co Ci to?
-Urządzamy z Walerią pokaz mody!- krzyknęła uradowana.
-Aha.

-Masz jakiś plan?- zapytał Alexis. gdy po treningu zmierzali do szatni.
-Ja nie, ale oni na pewno coś wymyślą- odparł i wszedł do szatni pełnej krzyczących piłkarzy.
-Ej słuchajcie mam problem- krzyknął piłkarz z 9 na plecach.
W szatni zrobiło się cicho, wszyscy spojrzeli na Alexisa.
-Alex ma jutro urodziny i nie wiem co dla niej wymyślić.
W szatni po ty słowach panowało wielkie poruszenie, piłkarze krzyczeli jeden po drugim.
-Jak to, co zrób jej imprezę urodzinową!- krzyknął Dani- Wierz alkohol, muzyka i te sprawy.
Messi słysząc to, podszedł do niego i uderzył go w głowę.
-Ała! Za co?
-Czy ty jesteś normalny?! Dziecku alkohol chcesz dać!
-Dobra Leo uspokój się- odparł spokojnie kapitan, chcąc uspokoić piłkarzy.
-Ktoś jeszcze ma jakieś pomysły?
-Ta impreza urodzinowa nie jest głupia, ale taka dla dzieci co ona lubi?- zapytał myśląc na głos Pedro.
W szatni zapadła cisza, wszyscy czekali co powie piłkarz.
-Pokaz mody!- krzyknął a część wystraszona aż podskoczyła.

***

Następnego dnia od rana w domu Alexisa panował rozruch, co chwile ktoś wchodził i wychodził.
Mała Alex siedziała w domu Andresa smutna, że tata zapomniał o jej urodzinach.
Każdy piłkarz chciał pomóc w przygotowaniach przyjęcia, najbardziej zaangażowani bili Brazylijczycy, czyli Neymar i Dani, którzy biegali po domu i wszystkim zarządzali.

O 16 do domu Sancheza zaczęły zjeżdżać się auta, dzieci uśmiechnięte zajmowały miejsca w przygotowanym na przyjęcie salonie. Po 20 minutach, gdy już wszyscy przybyli światła skierowały się na przygotowany na środku wybieg.
-Witam wszystkich!- odparł Pique, który dziś był prowadzącym- chcielibyśmy zaprezentować przygotowany przez nas pokaz mody.
Jak na zawołanie na wybiegu zaczęli pojawiać się coraz to nowi piłkarze poprzebierani w najróżniejsze kreacje od strojów piłkarskich po wieczorowe suknie.
Dzieci widząc to wybuchały śmiechem.
-Na koniec naszego pokazu chcieliśmy zostawić coś wyjątkowego, uwaga przed państwem Alexis Sanchez!
Na scenę wszedł piłkarz z 9 na plecach ubrany w czerwoną ciągnącą się do ziemi sukienkę. Alex widząc ojca wybuchnęła śmiechem i podbiegła do niego.
-Dziękuje Ci tato!
-Nie ma za co córciu dla ciebie wszystko, ale teraz daj mi się przebrać, bo to jest okropnie niewygodne.

Resztę wieczoru przebiegła już spokojnie w domu pojawił się nawet trener Barcelony z wielkim misiem dla Alex.

-Dziękuje Ci tato za wszystko- powiedziała już senna Alex.
-Nie ma za co, kocham Cię kochanie.
-Ja ciebie też, a zostaniesz ze mną?- zapytała i wyciągnęła rączki do ojca.
-Oczywiście.
-Wiesz co tato?
-Hmm?
-Najśmieszniej wyglądał dziś wujek Ney- zaśmiała się mała a piłkarz jej zawtórował przypominając sobie, w czym 11 wyszła na wybieg.

***

Przepraszam was bardzo! 
Tak długo nie nie było, od miesiąca nie miałam komputera, ale prawda też jest taka, że nawet jeśli bym miała to pewnie nic by się nie pojawiało. Po pierwsze liceum mnie przytłacza, mało kiedy mam czas dla siebie, a co dopiero na bloga, a po drugie kompletnie nie wiem o czym mam pisać, rozdział z dupy wzięty, nic sie kupy nie trzyma, ale chciałam wstawić chociaż to.
Nie wiem kiedy następny, ale postaram się wam coś jeszcze przed 2015 wrzucić!
A teraz chciałabym wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt!!


środa, 29 października 2014

Rozdział 4

***

Obudził się i spojrzał na córkę śpiącą obok niego. Dopiero teraz przypomniał sobie, co zdarzyło się w nocy i skrzywił się. Był kompletnym idiotą, jak mógł zostawić dziecko same w domu, gdyby jej się coś stało, nie wybaczyłby sobie tego.
W pokoju rozległ się dźwięk telefonu, Alexis szybko porwał urządzenie i wybiegł z pokoju, by nie obudzić Alex.
-Alexis coś ty narobił?!- usłyszał krzyki w telefonie.
-O co chodzi?
-O co chodzi?! W każdej gazecie jesteś! Jazda po pijaku, poszukiwania córki!
-Cholera!
-Muszę zwołać konferencje i wymyśl coś na swoje usprawiedliwienie, bo klub zaczyna się denerwować!- nie zdążył odpowiedzieć, gdy usłyszał dźwięk kończącej rozmowy.
Wściekły ruszył pod prysznic, zimna woda trochę go uspokoiła, lecz dalej nie wiedział, co ma zrobić.
Po paru minutach usłyszał kroki na schodach i w kuchni pojawiła się zaspana Alex trzymając w ręce misia.
-Cześć mała- zdenerwowanie Alexisa minęło, gdy zobaczył swoją córkę.
-Chce jeść- powiedziała i wdrapała się na krzesło.
-Dobrze już robię, a co byś zjadła?
-Hmm jajecznice.
-Ok.
Po paru minutach ojciec z córką zajadali się posiłkiem.
-Tato czemu krzyczałeś?
-Zdenerwowałam się.
-O co?
-Tatuś ma problem.
-Jaki?
-Alex posłuchaj mnie. mam problem w pracy i nie wiem co zrobić, muszę wymyślić co mam powiedzieć.
-O czym?- zapytała zaciekawiona dziewczynka.
-O tym, co stało się w nocy, o tym, że jestem złym ojcem.
-Złym nie, ale jeszcze nie potrafisz być tatą- powiedziała poważnie dziewczynka a Alex ledwo powstrzymał się od parsknięcia śmiechem.
-Chyba muszę się jeszcze dużo nauczyć.
-No, ale ja Ci pomogę.
-Dziękuje- uśmiechnął się i przytulił córkę.
-Zabierz mnie na tę konferencje ja wszystko wytłumaczę.
-To nie jest dobry pomysł- odpowiedział zdziwiony mężczyzna.
-Tato! Ja chcę Ci pomóc!- krzyknęła.
-Dobrze już dobrze, chodź ubierzemy się i pojedziemy.

Po godzinie dojechali na stadion, gdzie zebrała już się chmara dziennikarzy wypytujących o wszystko. Weszli do sali i zajęli miejsca, a dziennikarze przekrzykiwali się w zadawaniu pytań.
-Czy to prawda, że zgubił pan córkę?- zapytał jeden z nich.
-Tak, ale to wyglądało inaczej.
-Jechał pan po pijaku samochodem?
-Tak, ale nie byłem pijany.
-Tato mogę coś powiedzieć?- zapytała po cichu Alex.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł.
-Ale ja wiem- powiedziała stanowczo i wzięła mikrofon do ręki, a wszystkie rozmowy ucichły.
-Dzień dobry wszystkim, jestem córką Alexisa i chciałabym coś powiedzieć.
Mój tata jest nowy w swojej roli, uczy się być tatą i jak na razie mu to nie wychodzi- dziennikarze przebywający na sali parsknęli śmiechem- i musicie go zrozumieć, a ja pomogę mu być dobrym tatą.
-Alex ratujesz mi życie!- przytulił córkę, gdy tylko wyszli z sali konferencyjnej- tata musi iść na trening pójdziesz ze mną?
-A będzie tam wujek Andres i Leo?
-Będą.
-To pewnie!
Po paru minutach do szatni pełnej piłkarzy weszli Alexis z Alex.
-Wujek!- krzyknęła dziewczynką i podbiegła do Messiego.
-Cześć mała jak tam?
-Dobrze, uratowałam tate- powiedziała dumnie.
-A to ciekawe. Coś ty zaś narobił?- spytał patrząc na ojca dziewczynki,
-Długa historia.
Po paru minutach, gdy piłkarze zaczęli wychodzić na boisko usłyszeli krzyk.
-Alexis do mnie!
-No to leże- powiedział piłkarz i potulnie ruszył w stronę trenera.
-Co to jest?- krzyknął Gerardo, pokazując piłkarzowi gazetę.
-No bo to nie tak.
-A jak?!
-Dobrze, zostawiłem ją na chwilę, ale nie wiedziałem, że ona gdzieś pójdzie a jak wróciłem jej już nie było, ale odnalazła się.
-Alexis przestań robić takie numery, bo to się dla ciebie źle skończy.
-Dobrze trenerze.
-Rośnie Ci konkurencja- powiedział trener, a piłkarz nie wiele rozumiejąc odwrócił się.
Śmiejąc się, podszedł do grupki piłkarzy grających z jego córką.
-Alexis zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby ją wystawiać w meczach za ciebie, ona jest lepsza!- krzyknął Dani Alves, by po chwili uciekać przed kolegą z klubu.

***
W końcu udało mi się coś napisać ale rozdział kiepski, przepraszam was, postaram się następnym razem napisać lepszy, proszę was o obecność na moim blogu :) 


poniedziałek, 15 września 2014

ZAWIESZAM

Tak jak już widzicie w tytule zawieszam bloga.
Powodów jest tak wiele.
Nie chcę was trzymać w niepewności i mówić, że następny za niedługo się pojawi.
Dopiero co zaczęła się szkoła a mnie już przytłacza liceum.
Do tego dochodzą sprawy rodzinne i brak weny.
Nie wiem kiedy wrócę do pisania tego bloga, mam nadzieje, że jak najszybciej.
Proszę wybaczcie mi i nie zostawiajcie mnie :)
Wrócę jak najszybciej obiecuje!!


niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 3

***

Od tych trzech dni życie Alexisa zmieniło się diametralnie.
Chociaż minęło tak mało czasu, a on nie do końca radził sobie z nową rolą czuł się szczęśliwy.
Pokocham Alex od pierwszej chwili i teraz nie wyobrażał sobie życia bez niej.

Codziennie coraz częściej przyłapywał się na myśleniu o swojej dawnej miłości.
Chodź sam temu zaprzeczał jakaś część jego pragnęła spotkania z Emily.

***
Od parunastu minut chodziłem po domu szukając córki, nigdzie nie mogłem jej znaleźć.
Przecież zostawiłem ją na chwile w salonie, bo musiałem zrobić kolacje, a gdy już skończyłem jej tam nie było.
Przeszukałem cały parter i część piętra, otworzyłem drzwi do mojego pokoju i odetchnął z ulgą.
Uśmiechnąłem się patrząc na Alex, która spokojnie spała w moim łóżku, przykryłem ją i po cichu wyszedłem z pokoju.

Po kolacji zjedzonej samemu ruszyłem do salonu.
-No Alexis dziś czeka Cię wspaniała noc na kanapie- mruknąłem i położyłem się.

***

Poczułem ból i wszystkie mięśnie mi się napięły, powoli otworzyłem oczy i ujrzałem roześmianą twarz Alex.
-Cześć!-uśmiechnęła się i pocałowała mnie lekko, zszokowany, lecz bardzo szczęśliwy przytuliłem ją.
-Hej, jak się spało?- zapytałem kładąc ją na podłogę i podnosząc się z kanapy.
Wszystko mnie bolało i to nie przez pobudkę, jaką zafundowała mi Alex, lecz przez noc przespaną na kanapie.
-Dobrze, masz super łóżko.
Spojrzałem na nią i dopiero teraz zauważyłem jak jest ubrana, na sobie miała strój baletnicy.
-A ty co masz się na sobie?- zapytałem zdziwiony.
-Strój do baletu.
-A po co Ci?
-Jak to po co idziemy na balet.
-Na balet?
-No, chcę zostać baletnicą- odparła dumnie.
-Nie, mam na to czasu. A i dzisiaj przychodzi opiekunka.
-Opiekunka? Ja nie chce!
-Alex przestań, ja jestem piłkarzem i nie mogę się tobą cały czas opiekować, więc musisz zostać z opiekunką.
-Ale dlaczego? A wujek Andres?
-Nie, on ma swoją rodzinę i nie będziesz mu siedzieć na głowie. I koniec tej rozmowy do kuchni, zaraz zrobię śniadanie!
-Nie!- krzyknęła i ze łzami w oczach pobiegła na górę.

Chyba trochę przegiąłem, ale nie mogę się nią zajmować cały dzień.

O 10 przyszła opiekunka, którą polecił mi Andres.
-Dzień dobry- odparła młoda blondynka.
-Witam, cieszę się, że pani przyszła.
-Przyjemność po mojej stronie.
-Alex jest na górze, obraziła się, ale przejdzie jej, w kuchni ma śniadanie, ja wrócę po 17, proszę jej zrobić obiad i wziąć na spacer.
-Oczywiście, dam radę- uśmiechnęła się.
-Dobrze, jakby coś się działo, proszę dzwonić. Do widzenia.

Wziąłem torbę i pojechałem na trening.

***

W tym samym czasie: Alex

-Mamo tata na mnie krzyczy- powiedziała do telefonu.
-Alex, nie płacz, co się stało?
-No bo chciałam iść na balet, a Alexis mi nie pozwolił i jeszcze przyszła opiekunka- mówiła przez płacz.
-Córciu uspokój się i mnie posłuchaj, tata na pewno z tobą pójdzie, ale teraz nie miał czasu, jak wróci to z nim pogadaj a teraz bądź grzeczna, opiekunka na pewno jest fajna.
-Dobrze mamo, tęsknie.
-Ja też, kocham Cię.

***


Do domu wróciłem chwilę przed 17, Alex siedziała przed telewizorem i oglądała bajki.
-Wróciłem!
W przedpokoju pojawiła się Isabel.
-Jak tam małą?
-Dobrze, była grzeczna, niedawno jadła lody a teraz ogląda bajki.
-Ok dzięki- zapłaciłem jej za opiekę i ruszyłem do salonu.
-Cześć Alex.
Mała nawet na mnie nie spojrzała, więc ruszyłem pod prysznic, jak sama będzie gotowa to ze mną pogada, musi wiedzieć kto jest górą, może trochę rano przegiąłem, ale ona musi zrozumieć kto tu rządzi.

Po kolacji usiadłem koło Alex i razem oglądaliśmy bajki dopóki ona nie zasnęła, zaniosłem ją do pokoju i wróciłem na dół. Usłyszałem dźwięk telefonu.
-Alexis kochany co robisz?
-Tello? Piłeś?
-Może odrobinę, wpadnij do nas.
-Nas?
-No do mnie i Bartry gramy sobie.
-Nie mogę.
-Na chwile.
-Dobra.

Spojrzałem do pokoju Alex i po cichu wyszedłem z domu.
Może to nieodpowiedzialne, ale chciałem się, chociaż na chwilę zabawić, wrócę za godzinę, a jej nic nie będzie.

Po godzinie byłem już nieźle wstawiony, pożegnałem się z przyjaciółmi i ruszyłem w stronę samochodu. 
Świerze powietrze trochę mnie otrzeźwiło i spokojnie wróciłem do domu.

Na miejscu zdziwił mnie fakt, że w domu pali się światło.
Podszedłem do drzwi i nacisnąłem klamkę, swoje kroki od razu skierowałem do mojego pokoju.
Gdy otworzyłem drzwi, znieruchomiałem Alex, nie było w łóżku.
Biegając po całym domu szukałem jej, lecz nigdzie nie znalazłem.
Przerażony zadzwoniłem do Andresa.
-Alexis? Czemu dzwonisz w środku nocy? -zapytał zaspanym głosem.
-Jest u ciebie Alex?
-Nie, a dlaczego miałaby być?
-Jestem idiotą, wyszedłem tylko na chwile a jej już nie ma.
-Uspokój się, objedź najbliższą okolicę, ja zaraz się ubiorę i Ci pomogę.
-Dzięki.

Tak jak radził Andres wsiadłem do auta i zacząłem jeździć po okolicy, z minuty na minutę bałem się o nią coraz bardziej, dlaczego jestem takim idiotą i zostawiłem ją samą, nie wybaczę sobie, jak coś jej się stanie.

Po 30 minutach mój telefon zaczął dzwonić, z drżącymi rękami odebrałem.
-Przyjeżdżaj do nas, mała jest u nas- usłyszałem głos Andresa.
-A jak się czuje? Nic jej nie jest?
-Nie, jest cała i zdrowa.
-Ok zaraz u was będę.

Po niespełna 5 minutach wpadłem do domu Iniesty.
-Ej Alexis uspokój się nic jej nie jest- powiedział Andres widząc mnie.
-Gdzie ona jest?
-W kuchni, je kanapki.
Od razu ruszyłem w tamtą stronę, widok małej Alex uspokoił mnie.
-Alex, nigdy mi tego nie rób, czemu wyszłaś z domu?
-Obudziłam się a Ciebie nie było i poszłam Cię poszukać, bałam się, ale chciałam Cię znaleźć.
-Alex kochanie nigdy mi tego nie rób, nie wybaczyłbym sobie tego, gdy coś Ci się stało.
-Kocham Cię tato.
Wypowiedziane przez Alex słowa spowodowały, że po moich policzkach popłynęły łzy.
Wziąłem córkę na ręce i ruszyliśmy do domu.

***

Przepraszam was bardzo, za to, że tak dawno nie było rozdziału, ale nie było mnie w domu i nie miałam czasu.
I przepraszam was za ten rozdział, wiem katastrofa, nie wiem co się ze mną dzieje, brak mi pomysłów na ten blog więc nie wiem kiedy pojawi się nowy.

Jeszcze raz was przepraszam :(


wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 2

***

-Pośpiesz się zaraz się spóźnię-powiedział już lekko poirytowany piłkarz, ciągnąc za rękę małą dziewczynkę.
-Nie ciąg mnie tak, szybciej już nie mogę- powiedziała wyrywając mu rękę.
Alexis słysząc to wziął ją na ręce i pobiegł w kierunku szatni, zaraz przed nią zatrzymał się.
-Zamknij oczy i nie podglądaj- powiedział a dziewczynka zrobiła co kazał.
Otworzył drzwi do szatni, gdzie większość piłkarzy była już gotowa to treningu i szybko podszedł do swojego miejsca.
-Alexis kto to jest?- zapytał jeden z jego zaciekawionych kolegów.
-Jestem dziewczynką nie widać?- zapytała z przekąsem Alex a piłkarze na chwile zdębieli.
-Ma charakterek już ją lubię- powiedział Pique i podszedł do dziewczynki, która dalej trzymała rączki na oczkach.
-Jak masz na imię?- zapytał
-Alex- powiedziała uśmiechając się.
-Fajnie, a ja jestem Gerard jak chcesz możesz mówić wujek a dlaczego jesteś tu z tym palantem?- powiedział i ręką pokazał na Alexisa.
-Gerard nie ucz jej takich słów- powiedział Carles.
-Sory.
-To mój tata- odparła dziewczynka a wszystkie spojrzenia pobiegły w stronę Alexisa wiążącego już buty.
-Alexis, od kiedy ty masz dziecko?
-Od jakiś 2 godzin, opowiem wam wszystko po treningu, nie miałem jej z kim zostawić.
-A Laia?- zapytał Messi.
-Powiedziała, że nie będzie bawić się w niańkę. Możesz już otworzyć oczy.
-Dobra idziemy ?-zapytał Gerard i wziął na "barana" Alex.
-Super!!!

***

-No nareszcie ile mam na was czekać?- zapytam Martino a widząc kogo Pique niesie na plecach dodał- Gerard, od kiedy ty masz córkę i czemu jest na treningu?
-To nie moje dziecko tylko jego- ręką wskazał na Alexisa a Alex wyślizgnęła mu się z rąk i już miała spaść na ziemie, ale w ostatniej chwili chwycił ją Leo.
-Czyś ty oszalał chcesz mi dziecko zabić? -zaczął krzyczeć Alexis.
-Sory wyślizgnęła mi się.
-Palant.
-Ej spokój mówiłem już coś o takich słowach przy dziecku- powiedział groźnie Carles.
-Nic Ci nie jest?- zapytał Leo, patrząc z troską na dziewczynkę i powoli odstawił ją na ziemie.
-Nie, dzień dobry jestem Alex a pan jak ma na imię?- zapytała wyciągając rękę w stronę trenera.
Paru piłkarzy widząc tę scenę parsknęło śmiechem.
-Jestem Gerardo, idź się pobawić z piłkarzami a ja porozmawiam z tatą dobrze?
-Jasne- powiedziała i pobiegła w stronę Leo.
-Alexis wiesz, że przyprowadzanie dzieci na trening jest zabronione a po drugie, od kiedy ty masz córkę.
-Od jakiś 2 godzin. Ona przyszła do mnie do domu z listem od matki, że mam się nią zająć przez miesiąc. Przecież nie mogę jej samej zostawić w domu.
-Gdybym jej nie widział kazałbym zrobić Ci test na ojcostwo, ale po was widać, że jest twoją córką jest prawie identyczna. Dziś niech zostanie, ale jutro znajdź jej opiekunkę.
-Dobrze.

Trener widząc Alex bawiącą się z piłkarzami uśmiechnął się, szczerze mówiąc on też ją polubił, jak każdy przebywający na murawie.

***

Alex cały trening chodziła za Martino i krzyczała na piłkarzy, cały sztab trenerski miał wielki ubaw. Wszyscy ją polubili, jej po prostu nie dało się nie lubić, miała to coś w sobie, że chociaż mając 5 lat potrafiła dogadać się ze wszystkimi.

Zaraz po treningu w szatni nikt się nie przebierał, lecz każdy czekał na wyjaśnienia od Alexisa.
Opowiedział im o wszystkim ze szczegółami.
-Jak chcesz to na czas jutrzejszego treningu możesz ją przywieść do nas Valeria na pewno będzie się cieszyć- powiedział Andres.
-Dzięki ratujesz mi życie, a zaraz zacznę szukać jakiejś opiekunki.
-A kim jest Valeria?- zapytała zaciekawiona Alex.
-To moja córka, chcesz jutro do nas przyjechać i pobawić się z nią?
-Tak!

-Dobra mała zbieraj się, jedziemy do domu. A właśnie co takie dzieci jedzą, ja się na tym nie znam, nigdy w życiu nie miałem dziecka.
-Dawaj jej to, co ty jesz tylko ograniczaj jej słodycze jak coś to dzwoń do mnie.
-Dzięki.

***

No to mamy kolejny rozdział dzisiaj więcej dialogu, uczuć więcej będzie w następnym rozdziale :)

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 1


***

Emily ma już 24 lata co działo się z nią od wyjazdu Alexisa?
Tydzień po rozstaniu dowiedziała się, że jest w ciąży.
Jej rodzice chcieli się pozbyć "problemu" jednak ona się na to nie zgodziła, nie chciała ani aborcji, ani adopcji. Chciała wychować swoje i Alexisa dziecko.
Alexis przez pewien czas pisał do niej, jednak ona nigdy nie odważyła się powiedzieć mu o dziecku, on robił karierę, a dziecko by mu tylko przeszkadzało.
Po roku przestał już w ogóle pisać, Emily kompletnie się załamała, jednak pocieszał ją fakt, że miała przy sobie swoją córeczkę- Alex.
Skończyła studia i gdy tylko zarobiła trochę pieniędzy wraz z dzieckiem wyprowadziła się do Barcelony.
Chciała być choć na chwilę obok niego, zrozumiała, że on już jej nie kocha, ale nie potrafiła o nim zapomnieć.

***

-Alex kochanie podejdź tu na chwilę- zawołała Emily a mała dziewczynka już po chwili była przy niej.
Jej córka była do niej bardzo podobna, jednak miała wiele cech z wyglądu i charakteru po tacie.
Była zawzięta, uparta, czasem pyskata, ale zawsze słuchała mamy.
-Tak mamusiu?- stanęła przed nią z kartkę papieru w ręce.
-Siadaj musimy porozmawiać- dziewczynka wykonała polecenie i wpatrywała się w mamę wielkimi brązowymi oczkami.
-Co się stało?
-Nic, tylko na jakiś czas będziesz musiała przeprowadzić się do taty, bo ja nie mogę się teraz tobą zająć.
-Dobrze mamusiu a wrócisz po mnie?- zapytała smutna.
-Oczywiście, że tak.
-To dla ciebie- wręczyła jej kartkę z rysunkiem serduszka i dwóch postaci i zwierzęcia.
-To ty, ja i piesek- powiedziała dumna.
-Piesek?
-Tak chciałabym mieć pieska, kupisz mi?- zrobiła maślane oczka.
-Teraz nie ale zastanowię się. Chodź pójdziemy się spakować.

***

Stał w pokoju i pakował się na trening jak co rano, z dołu słyszał dźwięk telewizora.
-Alexis kochanie przyjdziesz do mnie nudzę się- usłyszał piskliwy kobiecy głos.
-Nie mam teraz czasu pakuje się.
Usłyszeli dzwonek do drzwi.
-Laia idź otwórz.
-Dobra.

***

-Pamiętaj bądź grzeczna i dzwoń, kiedy chcesz, w torbie masz wszystkie papiery daj je tacie. Kocham Cię.
-Ja ciebie też mamo papa- pomachała jej i ruszyła w stronę wielkiego domu, zadzwoniła na dzwonek i ostatni raz pomachała mamie, która powoli odjechała.
W drzwiach pojawiła się wytapetowana blondynka.
-Czego?
-Jest pan Alexis Sanchez?
-Nie ma teraz czasu żegnam- powiedziała i zamknęła drzwi.
Jednak dziewczynka nie dała za wygraną i znowu zadzwoniła.
-Czy jest pan Alexis Sanchez?- zapytała ponownie.
-Przecież mówie, że nie ma czasu, czego chcesz autografu? To przyjdź na jego trening.
-Chce rozmawiać z panem Alexisem Sanchezem a nie z jego sprzątaczką- powiedziała z chytrym uśmiechem na twarzy.
Twarz kobiety poczerwieniała ze złości i fuknęła.
-Nie jestem jego sprzątaczką.
-A to przepraszam pokojówką.
-Alexis!- krzyknęła już okropnie zdenerwowana.
-Nie można było tak od razu?
-Nie zapominaj się mała smarkulo.
-Co jest?- zapytał piłkarz, pojawiając się w drzwiach. Widząc dziewczynkę przykucnął i zapytał.
-Hej jak masz na imie?
-Alex czy pan to Alexis Sanchez?
-Tak, a o co chodzi?
-Jestem pańską córką- te trzy słowa wprawiły piłkarza w osłupienie.
-Moją córką?- zapytał z niedowierzanie.
-Tak tu mam wszystkie dokumenty-powiedziała i widzą psa pobiegła do niego-piesek- pisnęła i przytuliła czworonoga.
-A czy wiesz, że nie wchodzi się do domu obcych ludzi?- zapytała zaskoczona i wściekła Laila.
-Ale ja jestem u taty.

***

Otworzyłem teczkę nie rozumiejąc za wiele. W środku znajdowały się papiery i koperta z moim imieniem, otworzyłem ją pośpiesznie i zacząłem czytać.

Drogi Alexisie

Tak dawno Cię nie widziałam. Co u ciebie? 

Pewnie jesteś zdziwiony stoi przed tobą dziewczynka.
To Alex, twoja córka, zajmij się nią przez miesiąc, ja teraz nie mogę.
W teczce znajdują się wszystkie papiery. 
Jeśli chcesz testów to zrób je, ale ja i tak wiem, że to twoja córka.


Emily


***

Alexis po przeczytaniu listu zdębiał, spojrzał jeszcze raz na dziewczynkę i przyjrzał jej się. Dopiero teraz zauważył parę cech po mamie, jednak dalej nie potrafił uwierzyć w to, że to on jest ojcem Alex.
Jednak po co Emily miałaby go kłamać? Przecież gdyby chciała alimentów to odezwałaby szybciej, a nie tak nagle po 5 latach.
-Ile masz lat?
-Pięć.
To by się zgadzało nie widział się z Emily od 6 lat, nie wiedząc co robić zadzwonił do menagera.
-Alexis jestem zajęty, co się stało?- zapytał starszy mężczyzna wchodząc do pokoju.
-To- powiedział i ręką pokazał na dziewczynkę rysującą obrazek.
-Kto to jest?- zapytał zaciekawiony.
-Moja córka.
Mężczyzna słysząc to zakrztusił się i zapytał z niedowierzaniem.
-Co?
-To jest moja córka.
-Alexis w coś ty się znowu wpakował, już dość narobiłeś ostatnim razem.
-Ale ja naprawdę nic o niej nie wiedziałem, zjawiła się tutaj niedawno.
-A miała coś ze sobą?
-Tak akt urodzenia i list.
-Pokarz- powiedział lekko wkurzony. Przejrzał dokładnie wszystko i skrzywił się lekko.
-Zrobimy test na ojcostwo- powiedział piłkarz- przecież my nie jesteśmy podobni.
Mówiąc to podszedł do dziewczynki i przyłożył jej twarz do swojej.
-Nie w ogóle- powiedział już wkurzony mężczyzna- i nie będziesz robił testów na ojcostwo, już za dużo skandali narobiłeś, a to byłby kolejny.
Na następnej konferencji powiesz wszystkim, że masz córkę, zrozumiano- powiedział surowym tonem.
-Tak.
-No to ja lecę i uważaj na nią.

Alexis spojrzał na zegarek i oczy mu się powiększyły.
-Cholera mam za 15 minut trening! Laia zajmij się nią przez 2 godziny.
-Nigdy w życiu, nie będę się bawić w żadną niańkę. Zadzwoń jak się z nią uporasz- powiedziała i wyszła.
-No to teraz już mnie trener zabije.

***

Nudziło mi się więc macie pierwszy rozdział, na początku chcę wyjaśnić dwie rzeczy nie wiem kim jest jego manager więc wymyśliłam go sobie, a i co do jego dziewczyny nie zrozumcie mnie źle, muszę z niej zrobić wytapetowaną laskę na potrzeby opowiadania.
Mam nadzieje, że będzie wam się podobać, następny będzie już trochę krótszy.
Chcę was również zaprosić na moje nowe opowiadanie a Marcu Bartrze, gdzie prolog pojawi się na dniach :) 
http://trust-true-love.blogspot.com/

sobota, 19 lipca 2014

Prolog

-Emily!- krzyknął półszeptem i rzucił małym kamykiem w jej okno.
-Alexis?! Co ty tu robisz?
-Chciałem się z tobą zobaczyć.
-Zaczekaj chwile i bądź cicho.
Gdy dziewczyna zniknęła rozejrzał się dookoła, bardzo dobrze znał ten ogródek, wszystkie zakamarki, drzewa. Uwielbiał tu przychodzić a szczególnie dla niej. Kiedyś bawili się razem codziennie, jednak gdy mieli po 10 lat coś się zmieniło. Ich rodzice zakazali się ze sobą spotykać. Jednak jak to dzieci znaleźli sposób, nieopodal ich domów biegł strumień, przy którym jak tylko mogli spędzali godziny, bawiąc się i śmiejąc beztrosko do czasu, gdy ich nie przyłapano.
Teraz mogą się spotykać tylko w nocy, jednak i to nie przeszkodzi ich miłości.

W drzwiach pojawiła się Emily ubrana jedynie w za dużą bluzkę, Alexis uśmiechnął się na ten widok.
-Chodź, ale bądź cicho.
Powoli i bardzo ostrożnie przeszli przez przedpokój i skrzypiące schody, gdy znaleźli się w pokoju dziewczyny odetchnęli głęboko.
Alexis przywarł Emily do ściany i zaczął ją całować, tym razem całował ją zachłannie, chciał się nacieszyć nią przez te ostatnie godziny.
Powoli zdjął jej bluzkę i zaczął zjeżdżać coraz niżej, jego ręce błądziły po nagim ciele dziewczyny, a ta tylko wzdychała, nie potrafiła mu się oprzeć.
Po chwili i on był już nagi.
-Chcesz tego?- zapytał z troską.
-Tak.
Powoli, lecz stanowczo wszedł w nią.

Po parunastu minutach opadli głośnio dysząc na poduszki, zmęczeni, ale szczęśliwi.
Alexis gładził dziewczynę po włosach, cały czas patrząc na nią.
-Kocham Cię- powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Ja ciebie też. Obiecaj mi, że będziesz do mnie pisał.
-Obiecuje, a jak tylko się usamodzielnię przyjadę do ciebie i wezmę Cię stąd.
-Będę tęsknić- powiedziała i przytuliła się do chłopaka, a po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy.
-Nie płacz, nie chce patrzeć jak płaczesz, wszystko będzie dobrze. Emily ja muszę już iść za chwilę będzie już jasno. Kocham Cię i nigdy nie przestanę.
-Ja ciebie też- ostatni raz go przytuliła i patrzyła jak wychodził przez okno i zniknął za żywopłotem.
Opadła na łóżko i już nie powstrzymując łez, pozwoliła im swobodnie spływać.

***
Rozejrzał się po raz ostatni po pokoju i uśmiechnął się do siebie. Będzie mu tego okropnie brakowało, nie chciał stąd wyjeżdżać a tym bardziej zostawiać Emily, ale nie mógł nic poradzić, nie mógł przeciwstawić się woli rodziców, bo nie miał z czego żyć.
Wyszedł przed dom i spojrzał na sąsiedni, w oknie ujrzał swoją kochankę, uśmiechnął się i pomachał do niej.
-Do samochodu! Natychmiast! -usłyszał surowy głos ojca.
Posłusznie wykonał polecenie, a gdy pojazd już ruszył, obejrzał się po raz ostatni na jej dom.

***
Alexisa nie ma już od miesiąca a ja czuje się coraz gorzej, na początku myślałam, że to z tęsknoty, ale teraz mam inne przypuszczenia. Weszłam do łazienki i otworzyłam pudełko, po chwili czekałam na wynik.
Pozytywny. Z niedowierzaniem zrobiłam drugi i trzeci test, wynik ten sam. Jestem w ciąży.
Noszę pod sercem owoc mojej i Alexisa miłości i nikt mi tego nie odbierze.

****

No i ruszam z nowym blogiem, przepraszam, że tak długo czekaliście na prolog, następny rozdział pojawi się po zakończeniu tego bloga: http://faith-is-the-most-important.blogspot.com/
Jeśli chcecie być informowane to zapraszam tutaj: http://nowa-znajomosc.blogspot.com/p/informowani.html
Bardzo proszę was o swoje opinie na temat prologu i do następnego :)